Problem frankowiczów to w istocie nie problem zmiennych kursów walut, to także nie jest problem nieuczciwych banków, bo w tej sytuacji bankom akurat nie można zbyt wiele zarzucić. Problem frankowiczów jest znacznie głębszy – to jest problem ogromnego, wieloletniego zaniedbania państwa i rządu w sferze edukacji.
Czego – ja autor – uczyłem się jako młody człowiek w szkole? Uczyłem się różnic między barokiem a renesansem, uczyłem się wymieniania wszystkich organelli pantofelka w porządku alfabetycznym, uczyłem się dat panowania królów elekcyjnych u schyłku I RP, uczyłem się emocjonalnych motywów postępowania bohaterów powieści Bolesława Prusa, a także czy uczuciowe rozterki Ani z Zielonego Wzgórza były głębsze niż więź łącząca Zbyszka i Jagienkę w Krzyżakach.
Ja autor – jestem osobą wyedukowaną – mam tytuł magistra w starym systemie edukacji, uzyskany na studiach dziennych, uczciwie, bez zlecania napisania pracy magisterskiej copywriterowi i kupowania skrzynki czarnego J. Walkera profesorom.
Jednakże, bodajże do środka drugiego semestru na uczelni ja zupełnie nie wiedziałem co to jest procent składany, o zaawansowanych produktach bankowych i giełdzie dowiedziałem się co nieco od młodego ćwiczeniowca-pasjonata pod koniec II-go roku, a znacznie więcej na kursach produktowych, kiedy załapałem poza uczelnią pracę dorywczą w ubezpieczeniach, finansach i sprzedaży produktów finansowych.
“Polak powinien umieć liczyć tylko do 100” – ten słynny cytat Hansa Franka, nazistowskiego gubernatora okupowanej Polski w czasie II wojny światowej, przynajmnej jeśli chodzi o finanse, jest chyba kamieniem węgielnym polskiej edukacji od czasów hitlerowskiej okupacji, po czasy obecne.
Dziś, tym razem na nasze własne życzenie, gnębi nas inny Frank.
Młody Polak ze zdaną maturą nie posiada tzw. inteligencji finansowej! Nie zostało to nigdy wyćwiczone. Młody Polak nie ma świadomości działania mechanizmów ekonomicznych we współczesnym świecie. A gdzie jest edukacja finansowa Polaka w średnim wieku, lub starszego? Wykształcony Polak w średnim wieku więcej wie o “Cierpieniach młodego Wertera” oraz geomorfologii dna Bałtyku niż o tym co się dzieje na jego koncie bankowym.
Kiedy mój starszy kuzyn Sławek brał kredyt hipoteczny na wykończenie swojego domu pod Lubinem miał do dyspozycji kredyt w złotówkach i we frankach. Jestem, jak wielokrotnie pisałem, z górniczej rodziny – kuzyn jest prostym “fizycznym” w KGHM-ie – do wyrafinowanej nauki nigdy nie miał głowy. Sławek nigdy nie nauczył się pięciu pierwszych stron Pana Tadeusza na pamięć, ani nie dane było mu poznać różnicy między czasem Present Perfect a Past Perfect.
Kiedy jednak Sławek rozmawiał o kredycie w swoim banku dostał jasną informację. Kredyt we Frankach jest dobrym rozwiązaniem, bo odsetki miesięczne są o wiele niższe, ale jest ryzyko kursowe. Ryzyko??!! Co to znaczy? – spytał Kuzyn – To znaczy, że jeśli Frank zdrożeje, kredyt może być droższy. Aha, a co będzie jak wezmę w złotówkach? Odsetki będą wyższe, ale spłata pewniejsza.
Kuzyn wybrał kredyt w złotówkach.
Sąsiad Sławka, frankowicz, był dumny ze swojego kredytu. Kiedyś, po setce białej czystej, pięciu piwach, krupnioku i dwóch śląskich wieprzowych z musztardą sarepską, na naszym sąsiedzkim grillu wyznał “Tylko ostatni durnie biorą droższy kredyt w złotówkach”. No tak – jak dają tanio – trzeba brać…
Przez długi okres frankowicze cieszyli się niskimi ratami. Los się jednak odwrócił. Frankowicze się obudzili w gorszej rzeczywistości. Czyja jest to jednak wina? Czy jest to wina banków? Nie sądze. W umowie kredytowej stoi czarno na białym co i jak! Trudno cokolwiek zarzucić bankierom. Czy frankowicze byli zmuszani przez banki do podpisania tego wariantu umowy? Nie sądzę.
Mapa zaprezentowana w tym wpisie prezentuje geograficzny rozkład frankowiczów. Czym jest ta mapa? Mapą inteligencji finansowej Polaków? Mapą pazerności i lansu – bo przecież mimo, że mnie nie w gruncie rzeczy stać – muszę mieć większą i bardziej wypaśną chatę niż Witczak, Nowicki czy Pawlak?
Jednak, może po prostu chęć pokazania się przed innymi jest rzeczą ludzką i nie należy się nad tym zbytnio rozwodzić?
A może ten obrazek jest po prostu mapą zaniedbań w edukacji, szczególnie edukacji finansowej? Magister przed nazwiskiem i mieszkanie w wielkim mieście, jak widać, nie czyni Cię mądrzejszym.
Zamiast słuchać tego, co każe minister edukacji – posłuchaj może rad swojego Ojca i Matki, posłuchaj Dziadków gospodarujących na roli, posłuchaj blogera Remigiusza, który piszę ci wprost, jak wygląda finansowa rzeczywistość. Zastanów się kogo słuchać.
Bardzo mądry wpis, również uważam, że frankowicze chcieli być cwansi i wybrali niższe raty. A teraz jest wielki lament bo nie wiedzieli o ryzyku. Wiedzieli tylko nie brali go pod uwagę oślepieni zyskiem, który przyniosą niższe raty. U siebie na blogu również pisałem w tym tonie jednak wtedy zostałem zalany falą hejtu. Dla zainteresowanych pozostawiam linki do 2 artykułów:
1. O pomocy kredytobiorcom we frankach raz jeszcze – http://www.finansemlodegopolaka.pl/o-pomocy-kredytobiorcom-we-frankach-raz-jeszcze
2. O istocie edukacji finansowej słów kilka – http://www.finansemlodegopolaka.pl/o-istocie-edukacji-finansowej-slow-kilka
Grzesiek, ja wskazuje pewną niekonsekwencję na przykładzie sąsiada Sławka, owszem, ale jestem też daleki od obwiniania frankowiczów. To naprawdę jest przede wszystkim zaniedbanie systemu edukacji. Od 1989 roku żyjemy w kapitalizmie, rzekomo, ale system edukacji (kończyłem szkołu po 2002 roku) nie podejmuje tego tematu.
Potem osoba podejmująca życiową decyzję – gubi się.
Nie obwiniałbym ich za to, gdyby nie te głupie komentarze. Każdy może czegoś nie wiedzieć, ale jeśli powoduje to jakieś skutki to nie mogę obwiniać za to innych tylko siebie. Frank zdrożał, ale równie dobrze mógł stanieć i większość frankowiczów cieszyłaby się z jeszcze większego zysku, tak naprawdę nie rozumiejąc dlaczego on wystąpił. A wystąpił, ponieważ decydując się na taki kredyt zdecydowali się również na ryzyko, że waluta zdrożeje lub stanieje.
Dziwi mnie również nazywanie banków złodziejami, ponieważ gdy dostawali taki kredyt nie powiedzieliby złego słowa. Taka już ludzka mentalność, że ciężko przyznać się do błędu i spróbować jakoś z tego wybrnąć. Lepiej szukać winnych na zewnątrz i głupio się tłumaczyć.
Jeszcze do tematu szkół. Jestem na ostatnim semestrze mgr i zgadzam się, że dużo się tam nie nauczyłem. Wynika to z tego, że uczymy się tego co nie jest przydatne w życiu. Tyle, że w dzisiejszych czasach mamy taki dostęp do informacji, że podejmując poważną życiową decyzję powinniśmy starać się sami dowiedzieć na ten temat jak najwięcej. Poczytać opinie, porozmawiać z ludźmi, a nie robić to co wszyscy lub rzucać się na promocję czy niby okazję.
Gdyby frankowicze czytali to wiedzieliby, że dobrą praktyką jest zaciąganie zobowiązań w walucie, w której się zarabia. Może wtedy zapaliłaby się lampka kontrolna?
Z drugiej strony ludzie są naprawdę uparci. W dyskusji z jednym Panem napisałem, że jest taka dobra praktyka, żeby zadłużać się w walucie, w której się zarabia. Jako odpowiedź otrzymałem, że to nie jest obowiązek. Miał racje, to nie jest obowiązek, ale skutki widzimy teraz.
Moim zdaniem obwinianie państwa i systemu edukacji, że ktoś czegoś nie wie jest absurdem. Jak ktoś ogranicza swoją wiedzę wyłącznie do informacji podanych w szkole i na studiach to jest to wyłącznie jego problem. Podstawową umiejętnością jaką każdy powinien posiadać jest umiejętność zdobywania wiedzy z różnych źródeł.
P.S.
Znajomy ma kredyt we frankach. W tym momencie zyskuje na nim ponad 25 tyś. zł w stosunku do kredytu w złotówkach i nie chce, aby ktokolwiek mu w czymkolwiek pomagał.
a jednak powszechnie, jako społeczeństwo, zgodziliśmy się na tzw. państwowy system edukacji – mogło być inaczej – mógł być po 1989 bon edukacyjny i urynkowienie edukacji
zdecydowano inaczej
w obliczu tego faktu można obwiniać system
Zawsze łatwiej obwiniać „system” niż siebie. Żaden system edukacyjny, nawet najlepszy, nie jest w stanie przekazać wszystkich potrzebnych informacji. Dlatego kluczowe znaczenie ma samokształcenie.
W obecnych czasach jest dużo łatwiej, niż kiedyś (obecnie masz dostęp m.in. do internetu).
P.S.
Ja nie wyrażałem zgody na państwowy system edukacji, ale jak już ktoś zdecydował za mnie, to starałem się wybrać to co dla mnie było istotne. Obecnie jak czegoś nie wiem (a jest tego raczej dużo), to zdobywam potrzebną wiedzę i nie oczekuję, że ktoś przyjdzie i mnie nauczy.
Ale np. procent składany miałem w szkole (i nie była to jakaś renomowana szkoła).
Rozumiem, że autor chciał powiedzieć, że nie jest problemem, że w tym kraju oszustwo jest cnotą, ale problemem jest, że nie nauczono nas wyczuwać oszustwa. Do doopy z takim porządkiem. Zaraz nam powiedzą, że zabójstwo, gwałt to norma. Trzeba tylko nauczyć ludzi jak nie dać się zabić, jak nie dać się zgwałcić i będziemy żyć w pięknym świecie.
Nie dopowiadaj tu słów, które nie są moje. Współczuję frankowiczow, ale też pamiętam niejednego przykre drwiny frankowiczom względem mnie, że jestem frajerem, bo wynajmuje, zamiast brać tani kredyt we frankach.
Myślę że edukacja finansowa, a nie mówiąc już o ekonomicznej nigdy nie będzie promowana przez żaden rząd. Nie wiem jak jest w Polsce, ale w UK pod tym kątem jest jeszcze gorzej. Po co kształcić masy aby dbały o swoje interesy i wolność finansową, lepiej nimi sterować niech barany łykają wszystko…
Edukujmy się sami.
Chicałem napisać nie wiem jak jest w innych krajach 🙂 bo oczywiście wiem jak jest w PL
Stara zasada mówi, że bloger jest bardziej bezstronny i bezinteresowny, niż sprzedawca w banku, zwany nie wiadomo dlaczego „doradcą bankowym”.
Ja również mam wielu znajomych z kredytem we franku, którzy brali go przy pełnej wiedzy ekonomicznej i wcale nie żałują. Rozumieli ryzyko i się na nie odpowiednio przygotowali! Myślę, że „frankowicze” w ciągu całego okresu kredytowania wyjdą na tym lepiej niż „złotopolscy”. Ale branie kredytu we franku, gdy budżet ledwo się spinał przy pierwotnej wysokości raty to istna głupota. I nie obwiniajmy jedynie systemu edukacji, uczymy się też na co dzień, z życia, z gazet, od innych ludzi.
nie zgadzam się, mowisz z punktu widzenia osoby świadomej, wyedukowanej na studiach ekonomicznych, łaknącej wiedzy z otoczenia i łatwo tą wiedzę przyswajającej
nie jesteś przeciętną Polką, jesteś o level wyżej w wiedzy ekonomicznej, tak jak wielu twoich znajomych
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia?? Czy jakoś tak to było? jestem szczęśliwcem/nieszczęśliwcem z kredytem we franku (niepotrzebne skreślić) i szczerze mówiąc nie wiem o co taki szum medialny się zrobił. Żadnej pomocy od nikogo nie chce bo to była moja przemyślana decyzja którą teraz podjąłbym znowu taką samą. Irytuje mnie nazywanie Nas (ludzi którzy mają kredyt w tej walucie) debilami, nieukami itd. Przed załatwianiem spraw z kredytem byłem w kilkunastu bankach, ofert, przykładowych symulacji do zapoznania się na spokojnie miałem kilkanaście, tak więc miałem czas na spokojne świadome podjęcie decyzji, nikt mi spluwy przy skroni nie trzymał z nakazem podpisania umowy w CHF. Przez 7 lat płaciłem niższe raty niż miałem to w początkowej wersji przy podpisywaniu umowy, przez ten okres nie przejadłem lub przepiłem tej różnicy tylko to odkładałem na „lewe” konto, po to właśnie że liczyłem się z ryzykiem kursowym o czym byłem poinformowany kilkukrotnie przed podpisaniem umowy. Teraz właśnie mogę z tego lewego konta dokładać jak jest taka potrzeba do zakupu CHF. Wysoki kurs CHF to jeszcze nie taka tragedia dopóki LIBOR jest na takim poziomie ,dlatego akurat jakoś tak bardzo tego się nie odczuwa. Więc wolę dalej być z ryzykiem kursowym niż słyszeć o pomocy od Państwa na przewalutowanie kredytu gdzie rata by mi wskoczyła do takiej wysokości że frank by musiał kosztować około 5,50 za złotówke. Dobranoc
Mapa jest dla mnie jeszcze jednym dowodem na swoistą głupotę części przynajmniej frankowiczów…
Wiecej kredytów frankowych zostało wziętych w rejonach, w których ludzie mają (mieli) wyższe dochody…
Mieli też tym samym wyższą niż inni zdolnosć kredytową w złotówkach…
Na racjonalny zakup na pewno by wystarczyło, ale nieeeee…
Trzeba było brać kredyt we frankach na wyższą kwotę niz w złotówkach, bo we frankach banki jeszcze podwyższały zdolność kredytową (no na jakiej podstawie?!)
Normalnie byłoby go stać na 300 tys w zotówkach, ale nie, trzeba było brać kredyt na 450 tys w przeliczeniu z franków…
Skoro mogę mieć dom za franki, to po co mam mieć mieszkanie za złotówki
„Zastaw sie ,a postaw się”
A teraz d… boli 🙂
trochę o tym zastaw się i postaw się przygotwuję nowy artykuł na podstawie rozmów z Kolegą z innego kontynentu
To prawda, że szkoła nie przygotowuje młodzieży do jakiejkolwiek przedsiębiorczości. Jeśli komuś zależy na finansowej wiedzy, to musi się kształcić we własnym zakresie. A potem to owocuje nieumiejętnością oszczędzania, długami, nieznajomością podstawowych przepisów czy trudnościami w rozumieniu umów bankowych. Ale problem frankowiczów nurtuje mnie o tyle, że przecież przy kredycie walutowym każdy bierze na siebie pewne ryzyko (być może nie zdaje sobie z tego sprawy). Podpisując umowę z bankiem przejmuje po części tę odpowiedzialność. Dlatego roszczenia, jakie frankowicze mają teraz wobec państwa są wobec mnie trochę przesadzone. Nie mówiąc o tych, którzy płacą kredyt w złotówkach. W porównaniu z nimi frankowicze i tak są do przodu…
Naprawdę z wiedzą o procencie składanym było tak źle? Przecież w serialu „Alternatywy 4” był dialog:
„Dyspozytor w elektrowni: Ja nad tym myślałem panie dyrektorze. To jest najdłuższa nitka, ta na te nowe osiedla: Ursynów, Natolin, Służew. Najdłuższa, więc straty energii mamy największe, do pięćdziesięciu procent w sieci.
Dyrektor elektrowni: Co pan powie? Do pięćdziesięciu procent?
Dyspozytor w elektrowni: Teraz to wszystko tam jest nieizolowane, nieotynkowane, szpary w oknach… znowu pięćdziesiąt procent tracimy.
Dyrektor elektrowni: Coś podobnego no…
Dyspozytor w elektrowni: Ale to jeszcze nie wszystko. Połowa mieszkań niezasiedlona i ogrzewamy pustostany. Pięćdziesiąt procent w cholerę idzie.
Dyrektor elektrowni: No to niesłychane. Tracimy sto pięćdziesiąt procent ciepła. Wyłączyć. Natychmiast wyłączyć.”
Inteligenty człowiek od razu zrozumiał, że tu coś nie tak. 🙂
Czytam i nie bardzo się z tym zgadzam . Ponieważ brak mi całkowicie wykształcenia ekonomicznego i jestem pewna że Ci którzy się tak teraz mądrzą nie są w stanie sami zrozumieć umowy bankowej, dlatego udałam się do doradcy finansowego który wybrał bank BPH i tam złożyłam wniosek. Znajomy w rozmowie podsunął myśl aby dowiedzieć się jak wygląda sprawa we frankach bo ta nasz złotówka jest tak nie pewna i jak wejdziemy do strefy EURO to może być różnie. Weszłam i tam Pani Dyrektor nawet nic mi nie tłumaczyła tyko zapewniła, że jest to pewniejsze powołała się na znajomość przepisów bankowych i wprost pol4eciła mi abym natychmiast wycofała tamten wniosek i szybko złożyła w ich banku aby zdążyć w terminie określonym w umowie wstępnej zakupu mieszkania. Na moją uwagę że muszę się zorientować jak ma się to w innych bankach poinformowała że to jest zależne od banku w Szwajcarii i nie ma różnic. Tak GŁUPIA uwierzyłam, posłuchałam i wycofałam wniosek. Proszę mi nie mówić że byłam cwana i liczyłam na korzyść. Tak stać mnie było na mieszkanie niecałe 30 m. Ktoś pisze że zyskuje 25 tys zl ja wzięłam w sierpniu 2009 r 104 tys.kredytu a dziś po kursie tylko 3,90 mam do spłaty ok 112tys. mówię cały czas o kapitale a odsetki swoja drogą . Tak byłam GLUPIA tylko nie miałam pojęcia że tak banki potrafią z ludzi robić balonów. Uważam , że tak nie jest to tylko sprawa frankowiczów ale całej chorej gospodarki : sprawy komornicze . urzędy celne , para banki i nikt nad tym nie ma żadnej kontroli. Mam dość tej całej machiny kłamstw ,korupcji itd. Ktoś powinien się za to wziąć ale ja już w tej POLSCE w nic nie wierzę. Biedny , Rzetelny i Głupi zawsze taki pozostanie , każdy go wycycka !!!!!!!
Ale powiedz mi dlaczego ufasz komuś, kto sprzedaje Ci produkt? To jest oczywiste, że będzie chciał sprzedać produkt jak najdrożej. To nie jest kwestia robienia w balona. Akurat wtedy była kwestia że instytucja prywatna, rynkowa będzie zawsze starała się zarobić jak najwięcej. Wiem, mieliśmy komunę, gdzie wszystko było państwowe, ale od lat już tak nie jest.
Więc proszę nie pomstować na państwo, bo to wolna wola. To, że zawsze się mówi, że to ostatnia szansa to po prostu trik marketingowy. Od dobrego miesiąca widzę pewną obniżkę w jednym z miejsc w sieci. Wisi tam informacja „oferta niedługo się kończy” i trwa to już ponad miesiąc…
ziomuś, jak idziesz do lekarza, który przepisuje Tobie lekarstwo – bo jest lekarzem, to wierzysz mu, czy mówisz, że to jeszcze skonsultujesz i wybierasz jakieś inne?
Umowy cywilnoprawne się konsultuje u prawnika, specjalisty w danej dziedzinie prawa. Rozumiem, że twój prawnik polecił ci podpisać umowę o kredyt?
Bardzo głupi artykuł. Też mam tytuł magistra uzyskany uczciwie w startym systemie edukacji gdzie na jedno miejsce na kierunku studiów był egzamin i 28 kandydatów na 1 miejsce, ale to nie świadczy o Pana mądrości. Pomija Pan ważny fakt że frankowicze szli po kredyt do banku nadzorowanego przez Państwo licząc na jego uczciwość aby zaspokoić swoje potrzeby mieszkaniowe bo Państwo im w tym nie pomagalo a podsunieto im podstępnie umowy sprzeczne z prawem bankowym co potwierdzają Rzecznik Finansowy, prezydencki zespół ekspertów (w złożonej ustawie zmienionej w ostatniej chwili przez lobby bankowe nadal jest pierwotne jej uzasadnienie w którym pisze się wprost o bezprawnym charakterze tych umów ) i coraz częściej sądy. Warto czasem pomyśleć i zapoznac sie nieco z tematem glebiej niz czytajac slogany typu „widzialy galy co braly” zanim się napisze takie bzdury, chyba że za ich napisanie przyjmuje się wynagrozenie od lobby bankowego.
Rozumiem, że masz tytuł magistra ekonomii, czy prawa ze specjalnością prawa. gosp.?
Jeśli JA jestem mgr’em od konstrukcji mostów, to SAM nie zabieram się za leczenie korzonków Ojca? Jasne?!!! Ojca wysyłam do znajomej Pani mgr doktor medycyny… itp. Jeśli robię inwestycję na setki tys. zł na której się nie znam – to konsultuję ją z prawnikiem i ekonomistą. KPW?
Artykuł sponsorowany przez banki? Akurat banki na moim blogu biję po 4 literach jeszcze bardziej niż Mądrych Kredytobiorców! Hah!
Oświadczam uroczyście, że głównym „sponsorem” artykułu są frankowicze! Konkretniej kąśliwe uwagi Was – frankowiczów – lata temu – docinki do mnie i osób z mojej rodziny, gdy jedni z nas decydowali się na drogi kredyt złotówkowy, a ja osobiście odpuściłem kredyt frankowy i poszedłem w najem lokalu.
Zadowolony?
Więcej informacji tutaj: http://oszczedzanie.info.pl/blog/racjonalne-oszczedzanie/
Szanowny Autorze.
Spróbuj w miarę możliwości ze zrozumieniem przeczytać raport Rzecznika Finansowego na temat przekrętów prawnych w umowach kredytów „frankowych” i dopiero ewentualnie po tej lekturze zabieraj się do oceny, czy bankom można tutaj cokolwiek zarzucić, czy też „niewiele”…
Dla ułatwienia podaję namiar na raport:
https://rf.gov.pl/sprawy-biezace/Raport_Rzecznika_Finansowego__Klauzule_niedozwolone_w_umowach_kredytow____walutowych_____22351
Uwierz mi – „wiem, co piszę” jest zdecydowanie lepsze, niż „piszę, co wiem”, Szanowny Autorze. 🙂
Miłej lektury.
Tego właśnie nie lubię, de facto chamskiej puenty, przy jednoczesnym spamowaniu mojego bloga swoją „ofertą”.
Oj jaki Ty mądry jesteś, jaki wygadany… jak widzę jednak Wygadany bez dokładnego przeczytania wpisu i dyskusji, bo nawet nie próbujesz odnieść się do tematu edukacji finansowej, o której jest ten wpis.
Rach, ciach, edycja… i już linku do Twojej oferty nie ma. Szukaj głupich na innych blogach.
Powodzenia!
Autor
Gdybyś chwilę się zastanowił, to spróbowałbyś sam sobie odpowiedzieć na proste pytanie: po kiego grzyba, Szanowny Autorze, masz pole formularza „witryna internetowa”?
Wykasuj to pole, to nikt nie będzie z niego korzystał, skoro uzupełnienie go to w Twoim rozumieniu „spamowanie swoją ofertą”…
To jakie pola tu będą, to jest z całym szacunkiem moja sprawa.