Cyfrowi nomadzi czy biznesowi koczownicy? Biuro, telepraca, mobilność!

Biznes w mniejszym mieście

W moim mieście funkcjonuję jakby w takim biznesowym małomiasteczkowym kokonie, wszystko jest relatywnie blisko, urzędy, sprawy, dom, biura klientów… Jeśli miałbym porównywać funkcjonowanie u siebie do mojej wcześniejszej kariery w metropolii, biura są w relatywnie przystępnych cenach. Oczywiście, jeśli chce się mieć ładne lokum w fajnej lokalizacji, z dedykowanym miejscem parkingowym i innymi wygodami będzie to w określonej cenie, natomiast jeśli chodzi przede wszystkim o zapewnienie sobie podstawowego miejsca pracy z komputerem, biurka, miejsca na spotkanie z klientem, nie jest to jakimś finansowym wyzwaniem. Uważam, że każdy startujący z biznesem młody człowiek byłby sobie w stanie pozwolić na takie małe biuro w moim mieście, byle tylko nie być skazanym na pracę w domu.

6887378772_85b920e6a6_z

Praca w domu – zły pomysł?

Dlaczego nie jestem zwolennikiem pracy w domu, mimo, że czasem sam w domu pracuję? Otóż zrozumcie mnie dobrze i zwróćcie uwagę na słowo „czasem” – mam swój punkt „home office”, ale posiadam własne, zewnętrzne biuro i to jest mój punkt odniesienia, oaza spokoju i koncentracji, także – co najważniejsze – miejsce na komfortowe spotkanie z klientem, gdzie nie muszę wstydzić się pewnych rzeczy – jakich rzeczy? Np. spraw domowych, prywatnych, np. tego co suszy się w łazience w chwili kiedy klient chce skorzystać z toalety. Przykładów można mnożyć dużo, choć na pierwszym miejscu zawsze będą domownicy, którzy chcąc nie chcąc zawsze trochę przeszkadzają w pracy.

„Home Office” czy „Fast Food Office”?

Kilka razy ostatnio miałem do załatwienia parę spraw rano i zdarzyło mi się zaspać na tyle, że leciałem gdzieś pędem bez śniadania. Potem śniadanie w najbliższym lokalu, starając się jednak, aby to była jakaś kuchnia polska + duża ilość warzyw, czasem jednak w pobliskim „makdonaldzie”, gdzie oprócz kawy i jajka z bekonem, można rano skorzystać z WiFi, gniazdka do podłączenia laptopa, porannego wydania Wyborczej…

Co się okazuje? Nawet w mniejszym mieście „makdonald” jest pełen osób, które na nieco dłuższy czas, niż wynikałoby tylko z potrzeby wypicia kawy i zjedzenia kanapki, „dokują się” przy stoliku i ewidentnie prowadzą pracę biurową. Widziałem ostatnim razem nawet telekonferencję, którą przeprowadzał „sąsiad” ze stolika obok… Znajomy marketingowiec z pobliskiego miasteczka zapewnił mnie, że to stała praktyka. No bo jeśli dwa razy w tygodniu trzeba zaglądnąć rano do punktu handlowego w Legnicy, potem po południu do kolejnej placówki w Lubinie, to jaki sens jest wracać na te kilka godzin do biura pod Wrocławiem? Od czego jest „makdonald” i ponoć dobra, ichnia kawa? Po jakimś czasie o określonych godzinach w różnych punktach kawowych, czy galeriach handlowych w okolicy widuje się dokładnie te same twarze, siedzące z kawą i laptopem dokładnie w tych samych miejscach. Kolega mówi, że dzięki temu nawiązał trochę kontaktów w branży. Sposób na kontakty biznesowe, że hej! Co Ty na to?

Biuro wirtualne i cyfrowi nomadzi?

Inny kolega często bywający w Warszawie raportuje mi dokładnie o tej samej praktyce, którą widać u nas na prowincji. Wspólna przestrzeń kawiarniana w galeriach handlowych jest na ogół pełna biznesowych koczowników takich jak mój znajomy, który rano przyjeżdża do Stolicy załatwić jedną, dwie sprawy a transport powrotny ma wieczorem. Pracę trzeba gdzieś wykonać.

Ja jednak się zastanawiam ile takich przestrzeni publicznych w galeriach, popularnych sieciowych kawiarniach czy sieciach fast food jest wykorzystane przez regularnych cyfrowych nomadów, którzy dla swoich usług i start-up’ów wynajmują biuro wirtualne, czyli takie, które daje prestiżowy adres rejestrowy, możliwość odbioru klasycznej, papierowej poczty, ew. telefonistkę przekazującą wiadomości i możliwość skorzystania za dodatkową opłatą z sali konferencyjnej czy pokoju, bądź stanowiska biurowego, ale przecież nie jest regularnym miejscem rzeczywistej pracy.

Co mają zrobić biznesowi koczownicy? Czy mają na siłę siedzieć w domu, gdzie albo dziecko hałasuje i ciągnie za nogę podczas rozmowy z klientem albo druga połowa nagle przerywa ważny moment skupienia nad zleceniem słowami w stylu „czy mógłbyś tylko wyskoczyć na 5 minut i kupić ziemniaki?”

Praca w chmurze

Ten post piszę na raty. Skończyły się dla mnie już czasy, kiedy blogowaniu i aktywności w internecie mogłem poświęcić jednorazowo dużo czasu, zmienia się mój harmonogram, zmienia się organizacja pracy. Nie jestem w stanie już usiąść i poświęcić czasu na napisanie wpisu od pierwszego akapitu po finalne podsumowanie wypowiedzi. Z resztą z pewnością zauważyliście moją mniejszą aktywność niż kiedyś i zmiany na blogach, ale nie to jest teraz tematem zasadniczym.

Początek postu napisałem w domu, środek w biurze, kawałek znów w biurze, nie wspominając o tablecie na którym weryfikowałem wpis… czy wszystko skończone, no tak… obiecałem znajomemu, który produkuje sorbet wrzucić linka… OK. Piszę znów w innym miejscu i to być może jeszcze nie koniec przesiadek. Jaki bowiem problem zapisać dane w sieci, w chmurze i podchodzić do pracy wtedy, kiedy człowiek ma na to ochotę, lub potrzebę. Żaden.

9673285370_a8a9328c1b_z

Konkluzja

Czy mogę ewentualnie w przyszłości pracować jak cyfrowy „koczownik”, posiadając np. wirtualne biuro w prestiżowej lokalizacji w dużym mieście, w rzeczywistości pracując trochę tu, trochę tam, czasem przysiadając z laptopem gdzieś przy kawie? Myślę, że tak. Z resztą już zdarzyło mi się siedzieć z laptopem w pobliskim pubie, w tawernie przy plaży gdzieś na południu Europy, na działce pod lasem, w domku nad jeziorem, czy w innej kawiarni. Dlaczego nie!

Myślę, że taki mobilny styl pracy i działania zarówno dla mnie, jak i dla wielu osób będzie, o ile już nie jest, coraz częstszy. Zamiast na siłę dojeżdżać gdzieś do biura, coraz więcej osób będzie zabierać swoje biuro ze sobą… byle zachować w tym jakiś umiar i rozsądek! Czegokolwiek nie wykombinujemy by oszczędzić na dojazdach, czy wynajmie lokalu to fizyczne i dobrze przygotowane do pracy własne biuro w komfortowej lokalizacji zawsze będzie najlepszym rozwiązaniem.