Od kilku dni obserwuje co się dzieje w moim otoczeniu, czyli wśród ludzi aktywnych, pracujących oraz w firmach i jest to coś dziwnego i nieprzyjemnego. Prawie wszyscy chodzą przymuleni, zakręceni, poddenerwowani – wysoka efektywność jakiejkolwiek pracy w tym tygodniu jest fikcją. Harmonogramy i plany się sypią, pojawiają się niespodziewane problemy i konflikty…
Dlaczego? Czyżby zła pogoda lub niskie ciśnienie? Gdzie tam… to zmiana czasu fundowana nam przez rządzących powoduje to, że osoby o ustabilizowanym trybie życia i w miarę zgranym harmonogramie pracy nawet przez około tygodnia dostosowują się do nowego czasu.
Zmianę czasu w Europie i w USA wprowadzono prawie 100 lat temu jako sposób na oszczędność paliwa do generatorów prądu w warunkach wojennych. Po wojnie zmianę utrzymano motywując to oszczędnościami w gospodarce.
Jednakże obecna gospodarka, tryb życia ludzi, produkcja i zwyczaje panujące w pracy różnią się od tych sprzed niemal wieku. Produkcja w wielu zakładach w mojej okolicy odbywa się i tak w systemie zmianowym i dostawy prądu do oświetlenia wymagane są 24h, z resztą to już w większości oświetlenie energooszczędne mające śladowy udział w kosztach produkcji.
Zmiana czasu pozostała jako specyficzna socjotresura, nie mająca uzasadnienia ekonomicznego. Manipulowanie czasem destabilizuje transport, organizacje i obniża ogólną produktywność gospodarki na około 2 tygodnie w roku – to według mnie za dużo. Rozmawiałem dziś z osobą ze wsi na temat rzekomych oszczędności latem, dostosowywaniu czasu przy pracach polowych – rolnictwo także się zmieniło od ponad 100 lat. Jeśli są sprzyjające warunki włącza się reflektory w kombajnach i przeprowadza żniwa w nocy i to by było na tyle… ostatni argument, że zmiana czasu jest komuś potrzebna upadł.
A jak Wy się czujecie po zmianie czasu?
Robię sobie 1-2 krótkie drzemki w ciągu dnia więc i zmianę czasu odczuwam bardzo słabo…
Pracując u siebie mam też niejaki wpływ na początek i koniec dnia (a już na pewno ten wpływ jest większy niż kogoś, kto pracuje „na czas”).
Wiec jakby mnie to nie przeraża, ale…
No właśnie sam też uważam, że obecnie, w sytuacji gdy de facto wiiększość społeczeństwa pracuje w „sztucznie stworzonym świecie pomieszczeń” to zmiana czasu jest bez sensu…
A Ci co pracują na zewnątrz (choćby jak sam wspomniałeś rolnicy, ale nie tylko) też potrafią lepiej oświetlać swoją rzeczywistość niż 100 lat temu i światło dzienne nie jest już niezbędne:)
ja także pracuje dla siebie, ale obecnie na styku ze światem firmowo-korporacyjnym czy z szeroko pojętym systemem niestety muszę dostosować się do zmiany czasu
zmiana czasu oczywiście nie ma sensu, ale ten „nawyk” jest utrzymywany, bo skoro w mniemaniu tego czy owego polityka decydującego o zmianach wszyscy robią tak „od zawsze” to i on musi
Ja tam się lepiej czuje po zmianie czasu. Wstaje godzinę wczesniej do pracy i dzięki temu mam więcej czasu popołudniu i wieczorem 😉
Ale za pół roku zmienią w drugą stronę i będziesz się czuł gorzej?
hmm, dobrze jest w tym wszystkim znaleźć jakiś pozytyw 🙂
najprzyjemniej jest pospać godzinę dłużej 🙂
Moje dzieci mają inne zdanie na ten temat … 😉
A tu jeszcze jeden argument widzę „za”:
Otóż pamiętajmy, że to czas letni jest sztuczny. Gdyby czas zimowy obowiązywał w lecie wcześniej o godzinę robiło by się ciemno – to ma znaczenie jak ktoś lubi sobie posiedzieć na tarasie 🙂
Mnie tam bez różnicy, ale to dlatego że jestem przyzwyczajony do funkcjonowania w różnych porach doby 🙂 najbliższą nieprzespaną nocą będzie 7/8 listopada 😉