Dzisiejszy dzień, mianowicie 1 maja, jak zwykle spędziłem aktywnie. Tradycyjne świętowanie majówki w stylu „ludzia” pracy, czyli grillowanie, piwkowanie i leżenie potem brzuchem do góry, niczym śnięta ryba, jakoś mi średnio leży. Wybór padł dziś na Świeradów Zdrój i Stóg Izerski – nasze ulubione miejsce w Sudetach.
Dlaczego Świeradów Zdrój? W porównaniu np, do Szklarskiej Poręby czy Karpacza to miasteczko jest jakoś mniej rozwleczone, przy tym oferuje, prócz górskich atrakcji dużo obszarów spacerowych, ładny i duży park, dom zdrojowy z halą spacerową, wygodniej mi się spaceruje z rodziną niż np. wąskie i pokręcone chodniki w Szklarskiej, do której tak czy inaczej wkrótce zawitam.
Dlaczego jednodniowa wycieczka?
W góry mamy około stu kilkunastu km, co daje max. 2h w miarę spokojnej jazdy w jedną stronę, co kosztuje mnie w zależności od stylu jazdy ok 60-65 zł. Jest to opłacalne jeśli porównamy koszty noclegu dla 3 osobowej rodziny, przy czym mniej jest pakowania i przygotowania na wycieczkę jednodniową.
Jak widać na zdjęciach pogoda była w kratkę, z przelotnymi opadami, jednak wjechaliśmy na Stóg Izerski zamkniętą, oszklona gondolą – bilet w 2 strony za 3 osobowej rodziny to 85 zł. Pochodziliśmy trochę po górach, zaliczając szczyt i schronisko na Stogu Izerskim.
Posiłek w schronisku kosztował mnie 38 zł, na co składał się posiłek: 2xkopytka z zasmażaną kapusta, 1x placki ziemniaczane. Pyszne, dobre, polecam. W góry trzeba dowieść każdy towar, więc wyższe ceny w tym przypadku nie są sensacją,
Przelotne opady przebiesiadowaliśmy akurat w schronisku, co najciekawsze mimo słabej pogody turystów było dużo, no bo jaki problem, płaszcz przeciwdeszczowy i heja!!! Na szczęście resztę dnia, spędzone na dole w Świeradowie mieliśmy słońce i ogólnie było bardzo przyjemnie… z tej słonecznej części wycieczki fotki są na 2 komórce, jak starczy czasu wrzucę je na angielskiego minibloga, czyli….
Clever Saving
Na promenadzie w Świeradowie w bardzo sympatycznej kawiarni wypiliśmy dwie pyszne kawy z ekspresu (2x6zł) oraz zjedliśmy dwa gofry (2x5zł).
Łącznie majówka kosztowała mnie 210 zł na 3 osoby. Czy to dużo w porównaniu z sumami jakie niektórzy wydają na wspomniane przeze mnie na miniblogu… zupełnie zbędne… zakupy, z hektolitrami alkoholu? Przemyślcie sami 🙂
Wieści z oblężonego miasta.
najtaniej to by było wejść na stóg pieszo 😉
tak to prawda! 🙂
w przyszłości mam taką ambicję 🙂
Wchodziłam tydzień temu – nieporównywalna satysfakcja 😀 A sam Świeradów też podobał mi się bardziej w porównaniu z Karpaczem i Szklarską. W Sudetach polecam jeszcze (no, najchętniej bym całe poleciła!) przecudne Góry Kamienne – okolice Andrzejówki itd.
No to się minęliśmi na ulicach Świeradowa…
A w przeciwieństwie do Nei ja w Sdetach poleciłbym Rudawy Janowickie, gdyby nie to, że nie polecę, bo wolę je zostawić dla siebie 😉
O, o Rudawach też chciałam napisać! Co za szczęście, że można tam łatwo dojechać pociągiem. Byłam w lipcu i poza Kolorowymi Jeziorkami było prawie zupełnie pusto 🙂 Ruiny zamku Bolczów są urocze.
z ciekawości – jak dojechać pociągiem?
„Łatwo” to może trochę nadmierny entuzjazm, bo niestety z Marciszowa nie ma już połączeń pasażerskich przez Jerzmanice do Legnicy. Zostaje linia 274 na odcinku Jelenia – Wałbrzych – Wrocław, tam można wysiąść w Janowicach Wielkich, Trzcińsku albo Marciszowie i już się jest na szlaku 😀
jadąc z Lubina i tak w sumie najwygodniej samochodem, choć słyszałem o entuzjastach jeżdżących na Sokoliki autobusem do Janowa
Szkoda, że lubinianie nie mają już u siebie dostępu do kolei. Ale jadąc w 3 osoby częściowo bez znizek i tak samochód wygrywa…
to się ma rzekomo zmienić, ponoć już na cel remontu połączenia do Legnicy są przeznaczne znaczne środki
Według mnie zaprezentowana wycieczka i tak wyszła drogo 🙂 Widzę sporo obszarów, gdzie można spokojnie zaoszczędzić dodatkowe zł. Zamiast kawy z ekspresu, można zrobić herbate i kawę do termosu. Zamiast obiadu w schronisku, własne kanapki + np. udko z kurczaka – smakuje równie wyśmienicie 🙂 No i oczywiście wejście na góre na pieszo (o czy ktoś już pisał) gdzie oprócz dodatkowej aktywności fizycznej, nieporównanie większa satysfakcja ze zdobycia szczytu 🙂 Paliwo ??? Hmm pewnie można taniej podróżować, chociaż sam też wole samochód. Dla 3 osób koszty znacznie spadają, a swoboda poruszania jest zdecydowanie większa.
Jako przykład do porównania podam swoją wyciecze z tegorocznej majówki: 2 dni, 1 nocleg, 1200km przejechanych samochodem, pobyt w Górach Świętokrzyskich (nigdy tam nie byłem, a chciałem zdobyć Łysicę :)) i Beskidach (gdzie oprócz zdobycia 2 szczytów mogłem z oddali podziwiać Tatry).
Koszty w sumie = ~600 zł dla 3 osób za 2 dni. Na koszty złożyły się głownie:
paliwo ~420 zł,
nocleg 90 zł,
34 zł opłata za autostrade
35 zł drobne zakupy
21 zł – 3x kwaśnica w górkim schronisku,
Pozostałych kosztów jedzenia nie wliczyłem, gdyż większość posiłków przygotowana w domu, a gdyby nie wyjazd to i tak musielibyśmy coś zjeść 🙂
Zauważcie, że 70% kosztów to paliwo, reszta wyszła bardzo tanio. Ile taka wycieczka kosztowałaby przeciętnego Kowalskiego, któremu „się należy” ? Nie mam pojęcia :), ale jeśli strzele, że powyżej 1000 zł, to chyba dużo się nie pomylę.
Oczywiście najtaniej by wyszło gdybym siedział w domu i nigdzie nie pojechał, ale chyba nie o to chodzi w życiu by na wszystkim oszczędzać. Jeśli wydajemy pieniądze na swoje pasje to chyba warto (ważne tylko by robić to z rozsądkiem), ostatecznie wspomnień nikt nam już nie zabierze. Pozdrawiam wszystkich, którzy aktywnie spędzili tegoroczną majówkę 🙂
owszem, masz rację – można jeszcze obniżyć koszta takiej wycieczki, co w przeszłości z sukcesem robiłem, przeszukaj sobie archiwum bloga także 🙂 na pewno znajdziesz podobne pomysły
jednakże dla wielu osób, np. z dzieckiem, rodziną nienawykłą (jeszcze!!! hehe) do chodzenia po górach moje wyliczenie jest także ważną informacją – Twoje jest ciekawsze, natomiast, dla osób bardziej aktywnych i niezależnych
druga sprawa – ostatnio dużo pracujemy w rodzinie /praca, dziecko, praca zakupy, dom…/ i usiąść w ładnej kawiarni, płacąc za kawę i 2×6 zł, to dla nas odskocznia od codzienności i przyjemność na którą trzeba czasem wydać
co jak co w jednej z lokalnych galerii analogiczna kawa potrafi kosztować i 10 zł, a w górskim uzdrowisku 6 zł, jak dla mnie nie jest źle 🙂