Oszczędzanie drobnych sum jest jedną z podstaw zdrowego budżetu domowego. Na ogół mamy tendencję do nie zauważania drobnych wydatków, ale właśnie one kumulują się w duże sumy. Kilka zł tutaj, kilka tam, gdy policzymy miesięcznie okazuje się, że tych złotówek uzbierało się kilkaset.
Piszę o tym od dawna, czy wiecie, że mój pierwszy wpis oszczędnościowy, pod wszystko mówiącym tytułem…
Oszczędzanie
…to 14 stycznia 2011 roku, co czyni mnie najstarszym aktywnym blogerem oszczędnościowym w Polsce? O kurczę…. tyle czasu już z Wami jestem 😉
Jednak jak to wygląda w praktyce? Oczywiście nie tylko piszę Wam o moich oszczędnościowych pomysłach, ale w rzeczywistości je sam stosuję.
Na obrazku widzicie baterię „przenośnych” herbat różnych gatunków, które posłużą mi w biurze, w terenie, w trasie, itp. zamiast kupowanej przygodnie coli, napoi gazowanych czy drogiej kawy na stacji benzynowej. Obok świeżo zaparzona tradycyjna czarna herbata słowiańska (kiprzyca), której jestem wielkim fanem.
Jedna cola w przygodnym sklepie – puszka – to minimum 2 zł, mała butelka plastikowa to około 3,50 zł. Kawa na stacji benzynowej to nawet 8 zł, kawa w kawiarni za 10 zł za filiżankę nie jest niczym nadzwyczajnym. Człowiek ma to do siebie, że może jakiś czas wytrzymać bez podjadania i przekąsek, natomiast często człowiek chce się czegoś napić, np. podjeżdżając załatwić sprawę do sąsiedniego miasta. Kawa, czy mocna herbata krzepi, pozytywnie pobudza, daje energię… czy koniecznie jednak trzeba ją kupować w automacie czy w kawiarni? Chociażby 10 zł na napoje na mieście czy na trasie dziennie, 50 zł tygodniowo, 200 zł miesięcznie…
Aspekt oszczędnościowy to nie jedyna korzyść z mojej zabawy z napojami widocznymi na zdjęciu. Jestem fanem herbat, ziół, zdrowej żywności i zdrowych trunków, których próżno szukać w przydrożnym sklepie czy w Żabce pod biurem. Napitki widoczne na zdjęciu są zdrowe (szkło zamiast plastiku) i bardzo smaczne. Ale o takich sprawach możecie np. poczytać na blogu Racjonalna Dieta.
Wróćmy jednak do tematyki oszczędzania. Ja znalazłem mój „oszczędnościowy pakiet” w przypadku „zamiany” kawy i coli na zdrowe napoje, a czy Ty masz jakiegoś innego kandydata na oszczędnościową innowację? Kanapki do pracy zamiast przybiurowej kafeterii, rzucenie papierosów, rower do pracy, zamiast samochodu, w pogodne wiosenne dni?
Napisz mi w komentarzach o swoim sposobie. Porozmawiajmy! Czekam na Twoje zdanie!
Zgadza się, co dziennie przez palce ucieka nam masa pieniędzy, których nie zauważamy. Złotóweczka, dwójeczka- to przecież tylko drobiazgi i właśnie te drobiazgi pod koniec miesiąca sumuja się do dużych kwot. Dlatego powinno się pozbierać paragony, pospisywać co ile nas kosztowało i chwileczkę się zastanowić nad otrzymanymi wynikami. Zobaczenie tego na papierze otwiera nam oczy. Nagle te małe nic nieznaczące kwoty ukazują się nam w pełnej krasie. Dla nie których z nam byłoby to swojego rodzaju przebudzeniem.
W moim przypadku zdecydowanie chodzenie na piechotę w większość najbliżej położonych miejsc, ale i np.:
– wiązanie przelewów bankowych w „koszyki”, ponieważ mój bank pobiera opłaty za kody sms ponad limit, a każdy „koszyk” otrzymuje 1 taki sms, niezależnie od ilości operacji,
– chodzenie na drobne zakupy z własną torbą/reklamówką,
– własnoręcznie robione przekąski, które potem mogę zamknąć w pojemniku z 8-10 „kieszonkami” i zostawić w lodówce. Przy każdej okazji wykorzystuję jeden taki pojemniczek