Tablety, smartfony oraz czytniki e-booków na dobre rozgościły się w naszych biurach, jestem już przyzwyczajony do klientów i kontrahentów wyciągających najnowszy high-end smart-super phone oraz inne elektroniczne cacko i robiących notatki. Smartfony bzyczą, dzwonią pikają, angażują uwagę. Klient wyciąga przy mnie kilkucalowe cacko i zapamiętale z gracją i pietyzmem wklepuje do kalendarza informację dot. naszego następnego spotkania…
- …kurcze, no kurcze… ta klawiatura dotykowa…a jak to cofnąć… o już wiem…
….w międzyczasie dzwoni mu drugi telefon.
- …o przepraszam… to dyrektor… muszę odebrać…
- …proszę, proszę…
- …na czym to skończyliśmy, aaaa, już wpisuje…. o kurka… rozładował się…. mogę chwilę podłączyć ładowarkę…
- …ależ proszę, proszę się swobodnie poczęstować moim prądem 🙂
Cacko się doładowuje a my przez chwilę ucinamy sobie rozmowę o najnowszym 5 calowym telefonie z opcją sensora pogody, dwóch kart oraz wibratora z nawigacją. No w sumie fajne, ale dobra, czas wrócić do rzeczywistości. Ja też muszę w końcu zapisać informacje o spotkaniu w nowym roku.
Wyciągam mój nowy 'tablet’ o wymiarach 8.3 × 11.7 cali, wyciągam specjalny e-pisak. Jednym ruchem otwieram zakładkę na 2 stycznia 2014, wpisuje…. 11.30 rozmowa o sklepie internetowym Zbyszek iksiński. Zamykam mój 'tablet’ o wymiarach 8.3 × 11.7, zamykam pisak i koniec. Kiedy iksiński po rozmowie, paruminutowym doładowaniu smartfona i starannym użeraniu się z klawiaturą dotykową na swoim eGadżecie wychodzi, niedbale rzucam mój 'tablet’ na biurko, przecież jest wstrząsoodporny… do tego ma dobry kontrast wyświetlania, natychmiastową responsywność, dużą elastyczność działania, no i ten wymiar! 8.3 × 11.7 cali i to razy dwa! Czy ktoś przebije tu mój sprzęt?! Pełen lajcik i full wypas. Jestem the best.
No i już w tej chwili wiecie, że was wkręcam, mój nowy tablet to oczywiście klasyczny, analogowy, papierowy kalendarz wielkoformatowy na rok 2014, a 'specjalny e-pisak’ widać na zdjęciu powyżej. Tego nic nie przebije, jest wygodne, jest klasyczne, jest wypróbowane. Nie pika mi, nie dzwoni, nie zawraca czterech liter, nie wymaga ładowania, nie wymaga ubezpieczenia, może spaść z biurka, podepcze go dziecko, powącha pies na dodatek i nic mu się nie stanie. Do tego ten komfort, transparentność i wymiar – jakoś nie mam ochoty wytężać wzroku na mikro 4 czy 5 calowej 'karcie’ na smartfonie! (Z mojej perspektywy to miniaturka, jestem przyzwyczajony do 23″ monitora PC i min. 15″ laptopa. 4 cale to tyle co kot napłakał.)
Oczywiście moi Drodzy Czytelnicy – ja się cieszę z Waszych Świątecznych prezentów, w grupie których być może znajdzie się wymarzony tablet, albo smartfon, jednak popykamy na nim w jakieś Angry Birds, leżąc w łóżku oglądniemy sobie Ahmeda Martwego Terrorystę z YT, albo innego kabareciarza…
…ale do pracy? Dajmy sobie na wstrzymanie i nie komplikujmy życia. Ktoś mi powie, no ale zaawansowane właściwości, synchronizacja kalendarza oraz poczta e-mail w kieszeni dostępna 24h… a ja odpowiem tak. Widzę jak funkcjonują moi biedni otabletowani i osmartfonowani klienci z korpo i jak te cwaniaki z dyrekcji myślą, że mam być dla nich dostępny on-line 24h – to niech mi po prostu zapłacą podwójna stawkę za nadgodziny. wtedy pogadamy. A jak nie to spadać na drzewo…. i to szybko… w żwawych podskokach.
🙂
No właśnie Adminie. Chcą człowieka w pełni dyspozycyjnego po godzinach to niech za to zapłacą. W Polsce jest taki wyzysk pracownika za psie pieniądze, że nic dziwnego, że ludzie uciekają do UK.
z tym UK to osobny temat, chyba że znów coś tu emigranci napiszą
” mój nowy tablet to oczywiście klasyczny, analogowy, papierowy kalendarz wielkoformatowy na rok 2014″
Wczytaj mu chociaż nowego Androida, bo będzie obciach jak to ktoś zobaczy.
P.S. Poużywałem tabletu, kupiłem sobie nawet taki duży 11″ i firmowy, po miesiącu miałem dość posługiwania się rysikiem i palcami, wolę klawiaturę, mysz i ekran laptopa 16″ o wysokiej rozdzielczości. Nosić mi się tego nie chce, ale po co? W pracy mam drugi komputer.
W dłuższą trasę biorę natomiast netbooka, wydaje mi się to wygodniejsze od tabletu 10x, szkoda że są one wypierane przez tablety i pewnie niedługo znikną.
Co ciekawe moje dzieci, wiek studencki, też wolą zwykłe komputery.
IMO tablet to dobry wynalazek dla ludzi uzależnionych od 24 godzinnego korzystania z facebooka itp.
Ja nie lubię jakoś ekranu ubabranego paluchami na ten przykład, a jak widać pisze dużo. Aha, i ja też mam w podróż netbooka >10″ i jak dla mnie funkcjonalność podobna, a fizyczna klawiatura+myszka jest czymś bardzo miłym.
Pewnie kiedy w końcu mój netbook padnie – kupię jakiegoś dużego tableta, właśnie takiego jak ty, ale ze stacją dokującą z fizyczną klawiaturą, by jak najbliżej odzwierciedlić dawnego netbooka, które jak piszesz, pewnie wkrótce wymrą.
Kalendarz jednak pozostanie analogowy, co najwyżej na okladkę nakleje sobie nalepkę z zielonym robotem, by być trendy, hehe.
Ja to nawet kalendarza nie mam o tablecie, smartfonie czy czytniku książek nie wspomnę…
No, ale zawsze w kieszeni tkwi notesik i długopis lub (czesciej) ołówek…
„Stare wojskowe metody” działają niezależnie od tego czy jest „prund” czy go nie ma 🙂
Jednym mnie w notce zainspirowałeś…
Oczyma wyobraźni widzę ten „wibrator z nawigacją” 😀
To taki gadżet dla osób początkujących w sprawach „damsko-męskich”? 😉
I ten miły głosik Krzysia Hołowczyca nagle rozbrzmiewający „w trakcie…”
„Do celu zostało dziesięć centymetrów” 😀
właśnie sie zrechotałem z tak dużą ilością decybeli, że pewnie sąsiedzi za żelbetową ścianą się zaniepokoili
a ja muszę stwierdzić, że mi tablet (kupiony jako urządzenie rozrywkowo-robocze na czas podróży środkami komunikacji publicznej gdy nie biorę 17″ laptopa ze sobą) się przydaje. Zwłaszcza kalendarz czy rozpisane cele długoterminowe w moim życiu 🙂 do tego szybszy niż na klasycznym kompie dostęp do banku/GPW etc. Ma to swoje plusy. A do klawiatury idzie się przyzwyczaić 🙂
PS. Choć wciąż wolę klasycznego „laptoka” to doceniam walory przenośnego sprzętu o rozmiarze 7″.
Rzeczywiście najczęściej lepiej przenośnie spisuje się po prostu dobry notes/kalendarz, chyba że, przy okazji trzeba zrobić jakieś fotki dokumentów, szyfrować dane, robić kopie zapasowe (w przypadku notesu chyba stworzyć własne szlaczki :), lub po prostu zrobić z miejsca jakąś prezencje dla klienta itd.
Tablety to ciekawe urządzenia, też poniekąd je wyśmiewałem 😉 dopóki nie spróbowałem u mnie jednak wywołują skrajne odczucia. Z jednej strony to palcowanie i tylko błyszczące ekrany jest denerwujące z drugiej są bezkonkurencyjne np. do komiksów, ebooków czy w innych aplikacjach gdzie rozdzielczość – szczegółowość to ważna sprawa, full HD można mieć już w 7 calach a nawet więcej w 10-cio calowych urządzeniach za stosunkowo niewielkie pieniądze w porównaniu z laptopami – które są bardzo drogie w tych rozdzielczościach, no i wygoda dla mnie bez porównania touchpad jest gorszy od ekranu dotykowego, no chyba że myszka ale to już dodatkowy gadżet.
tablet jak tablet czasem się przydaje, bo wiadomo, że nie zawsze chce mi się kompa odpalać, a coś tam chcę sprawdzić w necie, jakieś zdjęcia pooglądać czy coś poczytać, to lepszy taki tablet z dużym ekranem od ekranu smartfona. w podróży też się czasem przydaje, bo to można sobie ustawić w nim np. wyznaczanie trasy z apką panoramy firm, i śmiało można jechać, a to gdzieś na wakacjach można sobie ściągnąć jakieś ebooki i trochę sobie poczytać, bo normalnie nie ma kiedy. więc tablet to czasem fajna rzecz. wiadomo, że dla moich oczu to lepszy będzie tablet, ale laptopa, to on mi nigdy nie zastąpi, bo jednak zwykła klawiatura i mysz, to jest to, co lubię:D a do robienia notatek na spotkaniu, to też zawsze zwykły niezwykły kalendarz mam pod ręką, poza tym takie papierowe designerskie gadżety bardziej mnie rajcują;) niż kupowanie nowego modelu tableta, albo po prostu jestem zbyt wielkim tradycjonalistą:D
Niedawno kupiłem swój pierwszy tablet. Jest to bardzo przydatne urządzenie. Jest bardziej poręczne od laptopa bo jest mniejsze i ma większy ekran niż smatphone więc też lepiej się n anim neta przegląda. Jestem zadowolony z tej inwestycji