Mam motocykl i nie zawaham się go użyć

Hej witajcie. Ostatnio mam mały kociokwik w pracy i posty nie ukazują się tak często jak zazwyczaj, jednak ratują mnie w tym Koledzy, szczególnie Andrzej z Leszna, do którego ostatniego wpisu, namówiony przeze mnie Roman przygotował kontr-wpis.

Zanim do niego przejdziemy, zgodnie z tradycją chciałbym serdecznie podziękować firmie Vindico za wykupienie bannera, który widzicie właśnie obok tego tekstu. Was – szczególnie ludzi z kręgu firm i finansów zapraszam do zaglądnięcia na banner sponsora, a tymczasem najpierw wpis Andrzeja….

Miejska konfrontacja: motocykl 125cm vs. samochód segmentu B

Oraz obiecana polemika Romana… zaczynamy…

Zainspirowany przez Andrzeja i „delikatnie zachęcony” przez Remigiusza, postanowiłem opisać swoją przygodę z motocyklami, a dokładniej z ostatnio ujeżdżanym, bo nie ma sensu pisać o tym co się działo dziesięciolecia temu…

Od dwóch sezonów moim „sprzętem flagowym” jest Indian Victory 1800 rocznik 2004. Maszyna owa kupiona została za 14 tys. zł co wiązało się z wielkim płaczem konta i równie wielkim uśmiechem serca. Do tej pory wyjeździłem nią ~26 tys. km i – wielce zaskoczony jestem – nic nie trzeba było przy niej robić…

No, prawie nic…

Rejestracja i przeglądy – mniej więcej 400 zł

OC na dwa lata 360 zł

Dobre ubezpieczenie NNW 320 zł (160 zł na rok). Przydało się bardzo po bliskim spotkaniu z sarną…

Średnio pali 5,3l/100 km. Czasami więcej, czasami mniej zależy jak się szaleje…

Czyli do tej pory spalił (w cenach dzisiejszych) teoretycznie za ~6100 zł, a w praktyce za mniej, bo paliwo kupuję oficjalnie do generatora prądotwórczego i mogę sobie VAT i dochodowy odliczać. Ale dobrze, trzymajmy się wersji „oficjalnej”.

Jedyna nieprzewidywalna awaria to zerwanie linki sprzęgła. Sam naprawiłem – koszt 3 zł

Jedyny nieprzewidywalny wydatek to nowy kask – 1100 zł.

Do tego dochodzą:

Cztery wymiany oleju co mniej więcej 6 tys. km

Jedna wymiana to 6,5 litra, czyli w sumie 26-27 litrów, ą że nie potrzeba żadnego „cuda” i leję jakieś zwykłe 10w40 więc w sumie dało to do tej pory 280 zł filtra nie liczę bo jest wielokrotnego użytku .

Jedna wymiana klocków hamulcowych (tarcz na razie nie trzeba) kosztowała mnie w sumie 197 zł (87 zł przód, 110 tył), a robocizny nie liczę, bo własna.

Wymiana filtra powietrza (z jednorazowego na wielokrotnego użytku) 170 zł

Żarówka przednia – 60 zł

Nie wydawałem, bo do tej pory nie musiałem na:

Pas napędowy bezobsługowy (nie mam łańcucha), ma jeszcze 67 tys. km do wymiany więc nie liczę

Ubranie i buty też, bo mam…

Razem zatem cała zabawa w posiadacza „motóra” wyniosła mnie przez ostatnie dwa lata mniej więcej 9 tys. zł

Dużo? Mało?

Rzecz gustu, bo jak policzyć radość?

Myślę sobie, że gdybym te kilometry zrobił samochodem, koszty eksploatacji byłyby większe…

13111190585_c76cdb8cfb_z

To na razie tyle, a Ciebie zachęcam do dyskusji w komentarzach. Przypominam, chamskie komentarze usuwam wraz z ich autorem (dożywotnio, bez 2 szansy). Każdy z Nas ma swoją pasję i różne poglądy na jej temat – szanujmy się nawzajem, szanujmy różnorodność naszych poglądów.

P.S. Motocykle to nie jedyna pasja moich Kolegów – zapraszam też na…

Star Wars Celebration Europe III – Londyn 2016