Dzisiaj na blogu coś bardzo praktycznego z życia autora. Nie raz i nie dwa na blogu było o oświetleniu LED, jednakże na długo, po moich pierwszych doświadczeniach z LEDami w większości zastosowań dałem sobie spokój z zabawą w oszczędzanie energii. Powód? Relatywnie słabe efekty w stosunku do wydatków. Dalej nie uważam, by oświetlenie LED było w stanie jakością światła (przy założeniu, że nie przerabiam instalacji specjalnie pod zastosowanie LED) oraz swoją ekonomiką służyć jako główne źródło światła w domu.
Jednakże dokonując noworocznych porządków w firmie znalazłem lampki LED z niepotrzebnej już instalacji reklamowej i pomyślałem, że mimo wszystko postaram się je wykorzystać na oświetlenie pomocnicze, czego efekty możecie zobaczyć na zdjęciach.
Przy okazji lampka którą widzicie powyżej jest także z odzysku, była zepsuta i czekała na okazje do wyrzucenia, pewnego wieczoru jednak przysiadłem, pokombinowałem, dobrze ją wyczyściłem…
Na pewno rozświetlenie widoczne na zdjęciach to zasługa obiektywu aparatu, jednakże dwie lampki palące się jednocześnie zupełnie wystarczają jako całkiem wydane lampki nocne, tworzące nastrojowe światło – oczywiście nie jest ono aż tak ciepłe jak światło klasycznych żarówek, ale także nie ma co narzekać.
Jak widzimy na opakowaniu to zaledwie 1W LEDy z marketu budowlanego, przezornie jednak kiedyś, przewidując koniec instalacji reklamowej wybrałem barwę ciepłą 830. Jak widzicie zachowało się pudełko – nie zachował się paragon, nie wiem ile kiedyś kosztowały. De facto biorąc pod uwagę ponad 2 letnią amortyzację = ciągłą pracę w instalacji reklamowej w firmie mogę uznać, że mam te LEDy w domu za friko.
A tak to wygląda z bliska w odzyskanej ze „składu” stojącej lampie.
Łączne zużycie energii jako lampek nocnych o mocy 2W jest tak symboliczne, że pomiar zuźycia mieści się chyba w granicach błędu statystycznego, nawet urządzenia w stanie czuwania zużywają więcej energii. Kiedyś dla potrzeb instalacji liczyłem koszt energii dla jednej takiej żarówki palącej się 24h na dobę/30 dni w miesiącu bez przerwy i wyszło mnie lekko poniżej 1 zł przy mojej cenie za 1kWh – okazyjnie włączane dwie lampki nocne dadzą miesięczny koszt liczony już w groszach.
To co widzicie to jakiś nieśmiały początek praktycznych testów dla mojej własnej instalacji OZE. Planuję zainstalowanie w mieszkaniu paneli słonecznych, dla potrzeb oświetlenia oraz ultrawydajnego energetycznie zestawu komputerowego, który sobie koncepcyjnie projektuję w wolnym czasie.
„Co Wy na to?” totalna głupota która nigdy się nie zwróci licząc ile poszło energii na wyprodukowanie paneli/kabli/akumulatorów ile przy produkcji zanieczyszczono środowiska oraz ile będzie kosztowała prawdziwa utylizacja a nie zakopanie w pobliskim rowie. Oczywiście licząc tylko koszt zakupu tanich nieekologicznie wyprodukowanych paneli w dużej ilości + odsprzedaż dla lokalnej sieci energetycznej po chorych zawyżonych ustawowych cenach na które zrzucają się wszyscy kupujący energie wyjdzie tobie ze oszczędzasz 🙂
1. Coraz większy % kosztów energii to tzw. koszty stałe, opłaty dystrybucyjne, akcyza – niestety jest to tendencja rosnąca.
2.a Akumulatory obecnie są utylizowane, przetwarzane na nowe – nikt nie wrzuci teraz akumulatora do rowu, bo po prostu straci kilkadziesiąt zł kaucji.
2.b Opłaca się zachować faktury i oddać zużyty akumulator do utylizacji (=ponownego wykorzystania).
2.c W rozwiązaniach profesjonalnych i tak stosuje się UPS (akumulatory) akumulator tak czy inaczej masz w swoim laptopie i tablecie.
3. W ostatnich latach spadła cena paneli PV.
4. Dochodzi tu element niezależności i autonomiczności połączony z rozwiązaniami energooszczędnymi.
5. Jestem blogerem eksperymentującym – nie twierdzę, że instalacja PV będzie oszczędniejsza niż korzystanie z prądu z sieci, nie – obecnie to zwyczajnie byłaby nieprawda. Nie twierdzę, że jest to jakieś „ultimate saving” – eksperymentuję…
zadowolony z odp?
Ostatnio sobie liczyłem…
Samodzielne zmontowanie panela słonecznego daje oszczędność ok. 40-50% w stosunku do kupnego. Warunek: nie można sie bać lutownicy i trzeba sie odrobine znać na „prundzie” 🙂
„Cena ” 1 kWh – gdyby doliczyć do tego wszystkie koszty „dystrybucji i utrzymania sieci” – w moim przypadku to 0,78 zł. A to juz każe zastanawiac sienad opłacalnością użycia „panela” przynajmniej w niszowych zastosowaniach (np. do „napędzania” laptopa).
W jednym na pewno zgadzam sie z bre…
Produkcja i utylizacja paneli jest bardzo energochłonna i obciążająca środowisko naturalne.
Sądzę (może sie totalnie mylę), że słońce można wykorzystać dużo bardziej wydajnie i ekologicznie – jako źródło ciepła i… chłodzenia (słynne słoneczne chłodziarki zeer lub tzw. kominy rzymskie). Produkcja prądu ze słońca to moim zdaniem „chłyt maktertingowy” ekooszołomów i tych, którzy zwietrzyli na tym dobry interes…
jak wspomniałem w punkcie 5. nie chodzi mi tu o oszczędność – chcę po prostu zbudowania off-gridowego zestawu komputerowego (kiedyś prowadziłem też blog komputerowy), będzie on oszczędny na zwykłej instalacji (PV to dodatek)
a) nie wiem czy możemy mówić tu o jakiejkolwiek utylizacji paneli słonecznych, bo z tego co widzę mają one trwałość deklarowaną po 20 lat i więcej, spadek wydajności po deklarowanym czasie wynika zapewne np. z zarysowania powłoki – zatem na pewno będzie tu wystarczyła regeneracja paneli (powierzchni) bo nie ma w nich elementów zużywalnych – to sprzęt potencjalnie wiecznotrwały (jeśli jakość wykonania jest ok)
b) nie jest to tylko chwyt marketingowy – wszędzie tam, gdzie nie opłaca się poprowadzić instalacji (iluś tam dziesiąt metrów kabla, transformatora i innych dupereli) zawsze bardziej opłacalna będzie np. autonomiczna instalacja (stąd wykwit instalacji PV przy drogach, na obwodnicach poza miastami, czy na niektórych wioskach)
c) w dobie post-peak oil technologie, które kiedyś nie były opłacalne nagle stają się opłacalne http://oszczedzanie.biz/blog/peak-oil/
ad.a) Jeśli to tylko zarysowanie panela to nie ma problemu. Wszelako spadek wydajności niekoniecnziem usi wiązać sie tylko z tym, ale z ajkimiś innymi (nie znam sie natym) nieodwracalnymi procesami fizykochemicznymi zachądzącymi w strukturze kryształu krzemu np.
ad. b) zgadzam sie, wszelako w Polsce o zastosowaniu panela decyduje jak na razie bardziej fanaberia i chęć byća „modnym” niz rachunek ekonomiczny (choć to sie zmienia).
ad.c ) to oczywiste tylko, że zmiennnych jest tak wiele, że dziś „prawie opłacalne” panele mogą jutro – w skutek pojawienia się jakiejś nowej technologii – stać się „skrajnie nieopłacalne”. No, ale to zawsze jest ryzyko 🙂
a) krzem z tego co wiem jest na tyle trwałym materiałem, że pod wpływem światła w strukturach kryształu raczej nic nie zachodzi – bardziej prawdopodobne jest utlenienie się jakiś styków, czy zarysowania od czynników atmosferycznych – zapewne za ileś tam lat pojawi się specjalność zawodowa – serwisant i regenerator PV
b) gwarantuję Ci, że chęć bycia modnym nie wiele zmienia w moim przypadku (to eksperyment po godzinach), nie wiele też zmienia w przypadkach kilku instalacji o których rozmawiałem – po prostu czasem koszt przyłącza energetycznego znacznie przekracza koszt postawienia np. lampy solarnej (mówię o takich dużych, profesjonalnych), nawet jeśli dodamy okresową wymianę akumulatora w tej lampie – koszt przyłącza to nie tylko koszt kilku metrów kabla, ale i dokumentacja, opłaty, zgody…
c) od kilkunastu lat słyszę o nowej technologii tuż tuż, tymczasem przełomu nie ma a jest jedynie usprawnianie starych rozwiązań – de facto rozwój cywilizacji lekko się zatrzymał (komputery i komórki były i 20 lata temu)
To, że od pewnego czasu nie notujemy (a przynajmniej nic mi nie wiadomo) żadnych znaczących „przełomów technologicznych” nie oznacza, że jutro ich nie bedzie (co i tak oznacza, że musimy działać na podstawie tego co mamy, a nie na podstawie tego co być może jutro mieć będziemy)
Ta „moda” to było tak ogólnie bez odnoszenia do konkretnych osób w tym i do Ciebie 🙂
wiesz co, w tym przypadku ta moda, może wyjść na dobre nawet
przez zwiększony popyt zwiększy się podaż i jednocześnie spadnie cena jednostkowa danych rozwiązań
jeśli zaglądałeś na mój peakoilowy wpis i choć trochę się z nim zgadzasz to czeka nas nieubłaganie okres kiedy nieopłacalne dziś rozwiązania staną się najpierw okazją, potem koiecznością
NA wpis wchodzić nie musiałem (choć wszedłem), żeby przynajmniej w podstawowych zaałożeniach sie z Tobą zgadzać 🙂
Bo to już nie kwestia „czy” tylko ew. kwestia „kiedy” 🙂
No chyba, ze olej napędowy uda się TANIO syntetyzować z dwutlenku węgla (w Polsce takie próby – ponoć z powodzeniem – sie przeprowadza).
Na livesmarter już to przerabiano.
Z moich doświadczeń: diody 5630, 6-7W z przetwornicą, GU10. Nic więcej nie trzeba. Aktualnie mam w mieszkaniu 10 szt.
może i to gdzieś przerabiano, ale ja i tak muszę przerobić po swojemu
aczkolwiek to co piszesz to jest koszt rzędu kilkuset zł a i tak jakością światła nie zbliży się do niedrogich halogenów, które mam teraz, nie mówiąc o cenie zwykłej żarówki
w LED jest coś nienaturalnego, dlatego rozpatruję to jako świetlenie pomocnicze/nocne/do instalacji PV
aha, dzisiejszy wpis powstał z jednego głównego powodu – LEDy mam de facto za darmo z firmowego demobilu, gdybym chciał kupić zestaw LED do oświetlenia głównego znając typową średnią długość życia obecnego sprzętu elektronicznego, biorąc pod uwagę jakość instalacji w bloku gdzie mieszkam nie wiem czy w rzeczywistości nie straciłbym serwując rodzinie marnej jakości światło (w porównaniu do światła żarowego, a nawet lepszej świetlówki kompaktowej)
uwielbiam ciepłe żółte, klasyczne światło
może i totalna głupota ale mi sie podoba. I nie chodzi tu o żadną oszczędność ale z takimi lampkami mieszkanie wygląda bardziej nowocześnie i nie wystają żyrandole z sufitu
żyrandol i tak wisi, to tylko lampki nocne w moim przypadku
Mnie też podobają się ledy. Co do oszczędności, to nie wiem, czy to się sprawdza w przypadku wszystkich ledów, ale odkąd mam ledy *****CENZURA* (już jakieś 2,5 roku) zauważam obniżkę rachunku. Nie są to jakieś kolosalne sumy, ale na pewno się to opłaca. Na pewno jest to lepiej zauważalne w przypadku projektów komercyjnych – podobno oszczędności są rzędu 60-80%.
Nie ma co znaczy przesadnie oszczędzać. Można kupić LEDy po 20-30pln/szt, które mają Ra>87 i jakość oddawanych barw będzie lepsza, niż takiej z odzysku o Ra>=80 („830”).
/delikatna moderacja, spasuj z językiem i reklamą, jesteś na MOIM blogu/