Jestem właśnie po krótkiej wycieczki w góry, a konkretnie do Szklarskiej Poręby, gdzie uwagę speca od oszczędzania, czyli mnie, przykuły ceny. Za posiłek w Tyrolskiej Chacie składający się z dwóch placków ziemniaczanych, dużego pieczonego ziemniaka z sosami i cebulką oraz kabanosa zapłaciliśmy 23 zł i nie była to bynajmniej restauracja, ale rodzaj turystycznego bistro – jadłodajni z ławeczkami na zewnątrz zaraz przy wyciągu na Szrenicę. Nie najadłem się tym jakoś szczególnie a dania były, że tak powiem całkiem akceptowalne, ale nie rewelacyjne.
Cena i tak drogiego zestawu byłaby jednak do 70% wyższa gdybyśmy zamówili jeszcze dwie kawy i herbatę/sok – akurat przygotowaliśmy jednak sobie wielki termos z kawą oraz inne napoje przed wyjazdem, by nie musieć się zatrzymywać po drodze. Ponieważ zwykłem na trasie w góry i z powrotem robić co najmniej dwie przerwy (bezpieczeństwo: rozprostowanie kości, lepsza koncentracja po postoju) gdzie lubię łyknąć kawę lub herbatę, zabranie własnego napoju oszczędziło mi łącznie ok. 25 zł. Własna kanapka, zamiast hot-doga lub deseru zjedzonego na stacji daje łącznie oszczędzone ok. 30 zł.
Widzicie, jadąc gdzieś lubię spróbować czegoś nowego – tym razem było to ziemniaczane bistro przy wyciągu – jestem także skłonny wydać pieniądze (właściciele bistro z czegoś przecież muszą żyć, no nie), jednakże gdybym w całości przeszedł na prowiant własny łączna oszczędność wyniosłaby w tym przypadku około 50 zł.
Największą część budżetu podróżnika stanowią jednak napoje i jeśli się śpieszysz i nie ma już czasu na przygotowywanie własnych kanapek to przynajmniej zaparz sobie termos kawy lub herbaty oraz weź butelkę wody mineralnej z domu. Oszczędzisz relatywnie duży % wydatków wycieczkowych!
P.S.Polecam Czytelnikom – podróżnikom ten wpis:
Prędkość a zużycie paliwa. Jaka jest najbardziej ekonomiczna prędkość jazdy samochodem?
Lub po drodze odwiedź market 😉
No cóż, takie miejsca karmią się własnie tymi, którym się nie chce, którzy nie pomyślą… Głodni zatrzymają się i kupią nawet drożej.
są droższe miejsca w Polsce niż te bistro 😛
Taa, a woda butelkowana z domu, kawa, amortyzacja termosu, czas stracony na jej pażenie, to wszystko jest gratis??!!
nie jest gratis, ale to i tak radykalnie mniejsze koszta niż kupno napojów w gastronomii
Jedzenie w miejscowości turystycznej zawsze będzie drogie , takie czasy kwestia jest taka jak piszesz roztropnego planowania i oszczędzania tam gdzie się da.
W góry, na rower, nad jeziorko, do samochodu… zawsze biorę termos, bardzo często kanapki i jakieś ziarna dyni czy owoce. Masz rację, redukuje to koszty wycieczki w sposób znaczny 🙂 Z n-ilości wycieczek, oszczędności przenoszę na specjalną kartę. Raz na jakiś czas zabieram rodzinę na fantastyczny obiad w ekskluzywnym spa czy innym modnym miejscu. Mobilizuję w ten sposób rodzinę do oszczędzania. Jak policzyłam – oszczędności na zabieraniu własnej żywności minus nagroda w super-restauracji i tak zostawia mi tę podkategorię budżetu na plus 🙂
Termos to jeden z najfajniejszych wynalazków. Bierzemy go na wycieczki,a syn nosi swój 0,5l do szkoły. Zalety termosu, to przede wszystkim możliwość napicia się w czasie podróży zawsze, kiedy chcemy i w miejscu w którym chcemy (w najpiękniejszych miejscach -nie tkniętych chęcią zysku). Przeważnie herbatkę pijemy na parkingach leśnych; a do tego jemy pyszne kanapki,które nabierają smaczku dopiero po kilku godzinach od zrobienia. Uwielbiam zwiedzać Polskę, ale mocno zawyżone ceny herbaty czy kawy,i niezbyt smaczne czy świeże jedzenie; zniechęcają mnie do korzystania z przydrożnych „restauracji”. Często jeździmy „zakopianką” i zastanawiam się czy współczesne kobiety całkiem przestały gotować, albo czy nie można obyć się jeden raz bez obiadu,a zjeść pożywną kanapkę i napić się gorącej herbaty. Ale za to korzystam ze strony internetowej jednej z restauracji regionalnych,czytam menu i spróbuję dorównać mistrzom;). Mam wtedy pewność,że jem świeże.Korzystam z pomysłów i tworzę swój własny jadłospis tygodniowy.A poza tym nic mnie nie minie jeżeli chodzi o smaki. Jedynie co trudno zdobyć to dziczyzna…