Kupuję ostatnio ON na Orlenie płacę, trochę się spieszę a ekspedientka mówi:
– 178,40… czy jest karta na punkty?
– Nie mam proszę pani, paragon proszę…
– To może kartę wyrobić… tu ma Pan formularz…
– Proszę pani, śpieszę się, proszę skasować za paliwo…
– Proponuję kawę w promocji za 4,99…
– Grr….
– …byłoby 20 punktów na kartę…
I w tym momencie na stację Orlen mam lekkie „kurwiki w oczach”, nie mogę szybko zapłacić za paliwo i zmykać do swoich spraw, muszę jeszcze, czasem wytłumaczyć się że nie chce karty na punkty, mimo że to takie wspaniałe, kawy za 4,99 czy Verva Energy Drink za 3,99 w zestawie z hot-dogiem…
Chcę po prostu kupić paliwo.
– Proszę Pani, kawy nie pijam, fast foodów nie jadam – proszę o paragon za paliwo.
W sklepie Polo Market pracują też mistrze upierdliwości, gonię szybko, bo żonie zabrakło czegoś w kuchni akurat, stoję w tym sklepie słynącym z olewczego stosunku do klientów (na 6 kas zawsze otwarta max. jedna) i jeszcze na koniec… zamiast przyjąć pieniądze i do następnego klienta…
– Proponuję Panu ciastka za 3,99 i baton Milky Spank za 1,99.
– Ale ja nie jem słodyczy.
– Yyyyy… aha….
Na temat tych propozycji na bank będzie jeden post, jednak ta wyjątkowo upierdliwa strategia marketingowa jest ponoć bardzo skuteczna i zyskowna dla korporacji.
Psycholodzy marketingu zmierzyli to sobie, przeliczyli i mimo głosów takich jak mój wyliczyli, że zysk jest większy. Po sugestii… propozycji… proponuję Panu kawkę za 4,99 włącza się, szczególnie w facetach, szczególnie słyszących to od młodej ekspedientki jakiś mechanizm, który powoduje, że nawet jeśli odmówimy tej kawy, to mamy podświadome poczucie winy i często mówimy.
– Nie dziękuję… ale może Pani poda paczkę LMów (nawet jak nam się papierosy jeszcze nie kończą) albo…. hmmm… no to może jednego energy drinka.
Musimy być świadomi. Po propozycji w sieciówce typu „proponuję Milky Spanka za 1.99 i będzie do tego 15 punktów na karcie” jesteśmy o wiele bardziej skłonni zatrzymać się, pomyśleć, czasem na zasadzie pracy naszej podświadomości, że przecież właśnie straciliśmy 15 punktów na karcie lojalnościowej! Ojej! No i jesteśmy skłonni sobie zrekompensować tę wyimaginowaną stratę i wydać o wiele więcej pieniędzy kupując rzeczy, których tak naprawdę nie potrzebujemy.
Uleganie sugestii typu… „Proszę kawkę za 4,99” jest złe dla naszych finansów, czasu, zdrowia…
Co myślisz na ten temat? Czy zdarzyły ci się jakieś szczególnie głupie propozycje od sprzedawców?
Hmmm… Poczucie winy za to, że się grzecznie podziękowało i odmówiło?
Chore…
Zdarzało mi sie mieć poczucie winy, ale ba pewno nie z tego powodu, że byłem uprzejmy…
oczywiście to poczucie winy na poziomie PODŚWIADOMYM,
nikt nie czuję świadomej winy za odmowę ładnej ekspedientce, ale nasza podświadomość mówi „ODMÓWIŁEŚ, może jednak zrekompensuj jej odmowę biorąc jeszcze jakiś produkt”
psycholodzy korporacyjni to wiedzą i świadomie stosują w marketingu
no i w końcu aspekt bardziej świadomego ulegania perswazji, no dobra, no to może wezmę jednak tą kawę (mimo, że już 3 dziś wypiłem)
A jak Pani nie jest Twoim zdaniem ładna?
Weź proszę pod uwagę że Pani musi i o punktach i o tej kawce bo inaczej wyleci z pracy i wierz mi że są osoby które tego pilnują. Nie ma pieniędzy na podwyżkę dla Pani ale na osobę , która to sprawdza ( czy Pani to wszystko mówi od pytania o siateczkę począwszy) pieniądze są. Jeśli Pani o coś nie pyta albo czegoś nie poleci to fora ze dwora znajdą taką , której będzie się chciało. DLa Twojej informacji samo polecenie nie starczy ponieważ liczona jest ilość sprzedaży tego poleconego towaru dla każdej Pani ( czy tez Pana) z osobna i lepiej mieć jak najwyższą ilość. System chory ale zamiast wywnętrzać się tu na Panią proszę słać pisma do osób za to odpowiedzialnych, bo poproszenie Pani o przekazanie jest bezcelowe ponieważ ma się ją i to co mówi jeśli się odważy głęboko w poważaniu.
I wiem a nie spekuluję bo sama jestem taka Panią.
„ładna” to taka figura retoryczna w tym tekście, ot by się lżej czytało – tu wyluzujmy – Tobie także może się podobać różny ryp sprzedawcy
Wiem, że system marketingu korporacji jest chory – wiesz – jako bloger jestem nagabywany notorycznie, co kilka dni, przez banki, instytucje, agencje w celu publikacji ich reklam i materiałów – niby nic, poza faktem że na ten cel nie ma nigdy pieniędzy dla autorów
są pieniądze dla agencji, są pieniądze dla TV, itp. – ale nigdy nie ma pieniędzy dla autorów
tak – myślę o tym by napisać to tak, by trafiało do konkretnych firm (to o przymusowym nagabywaniu przez sprzedawców)
Działą, bo większosć ludzi „nie myśli”…
Cóż…
Barana sie strzyże 😉
może dzięki mojemu wpisowi niektórzy pomyślą i nie dadzą się wykorzystać 🙂
Dzisiaj ładna Pani mi proponowała zupę. Jak odmówiłem to powiedziała ” Nikt dzisiaj nie chce mojej zupy” , a ja prawie zrozumiałem ” Nikt dzisiaj nie chce mojej …..”
🙂
wiesz, dobre, naprawdę dobre…
czasem zastanawiam się nad jakąś żartobliwą ripostą do tych panienek proponujących kawę, batonik milk spank czy hot doga….
jakieś propozycje?
Może tak: „Po co się poniżasz jako niewolnica korporacji, proponuję Ci lekką i dobrzepłatną pracę przy obsłudze mojego blogaska”.
a to ciekawa koncepcja! no no!
tankuje zawsze za 100 zl 🙂 nie mam problemow z odmawianiem, bo po prostu wiecej kasy przy sobie nie mam, a paliwo juz wlane 🙂
i dajesz radę tak wyrobić z licznikiem, że zmieścisz się w 100 dokładnie?
sprzedawcy maja przerąbane z tym crossselingiem. W sumie to wina tych z „góry” że wymagają na pracownikach te durne gadki. A już całkiem doprowadza mnie do szaleństwa zamienianie co pół roku półek w sklepach. Żeby tylko klient znów łaził po sklepie szukał produktów i niby kupił więcej .
masz rację, to dokladnie po tu by klient znów łaził po sklepie
z resztą napisałem to w najnowszym poście
pozdrawiam
Pracownicy stacji sa zmuszeni do nękania klientów- niestety. W innym wypadku szef obetnie premie. Najlepiej wiec podziękować, albo dziękować do skutku. Podobna sytuacja ma się z telefonami call center -najlepiej jest rzucić słuchawką, dzwoniący nie musi walczyć z obiekcjami i nie marnuje swojego czasu pracy na klienta którego i tak nie uda mu sie przekonać 🙂
To ja działam zupełnie inaczej. Kiedy pani przy kasie proponuje mi kawę, to zaczynam po prostu zadawać pytania – np. jakie ma kawy, jaki mililitraż, jaką proponuje mi bezpłatnie itd. Kiedy okazuje się (a tak bywa), że za kawę trzeba zapłacić i to zwyczajną cenę, pytam czemu nie proponowała piwek, skoro te są w szczególnej promocji, a kawa nie. Im więcej pytań, tym lepiej. Np. czasem jest tak, że za kawę rzeczywiście nie płaci się pieniędzy, ale traci się gigantyczną ilość punktów, które mogą być wydatkowane także i na inne produkty, znacznie cenniejsze niż kawa. Warto zatem pytać i dzielić się wątpliwościami. Często prędzej czy później takiej pani wreszcie zrobi się głupio. Myślę, że kiedy wszyscy klienci tak by robili, sytuacja by się poprawiła.
Na Orlen wjeżdżam tylko po cappuccino, czasem dokładają ciacho za 1 zł. Jedna z lepszych kaw, którą można wypić podczas podróży. Benzyny nie kupuję, bo mają najdroższą. Za kawę jest dużo punktów, więcej niż za tankowanie. Kiedyś sobie kupię za nie hot-doga…
Ja z automatu jak chcę tylko paliwo to podchodząc do kasy mówię nr stanowiska i formułkę: „dzień dobry, 5tka, zwykły paragon, kartą, głodny nie jestem, kawy ani płynu do spryskiwaczy nie pijam” i pomaga 🙂 a tekst o piciu płynu wywołuje jeszcze uśmiech 😉